Przejdź do treści

5 powodów, dla których warto inwestować w elektromobilne gadżety

E-mobilność to trend, który podbija ulice polskich miast. Wszystko wskazuje na to, że nie jest to tylko przejściowa moda. Nic dziwnego – elektromobilność ma niemal same zalety! Dlaczego warto w nią inwestować?

1. Z naturą za pan brat

Przemieszczając się z pomocą swojej e-hulajnogi czy innego e-gadżetu nie produkujesz smogu, nie stwarzasz zagrożenia dla środowiska wyciekiem oleju. Co więcej, możesz częściej zostawiać swój samochód w domu i korzystać z komunikacji miejskiej na dalszych dystansach, przy zachowaniu wysokiego komfortu podróży. Większość e-mobilnych pojazdów do prywatnego użytku jest bardzo kompaktowych i lekkich. Posiadają systemy błyskawicznego składania i są znacznie poręczniejsze w autobusach i tramwajach, niż np. rowery. Przesiadki między poszczególnymi środkami lokomocji są znacznie prostsze z elektromobilnymi pojazdami.

2. Bądź SMART

Obecnie wszystko, co SMART, uznawane jest za lepsze. I nic dziwnego – “mądre” i usprawniające życie urządzenia znacząco ułatwiają codzienne funkcjonowanie, oszczędzają czas i energię. Twoja e-hulajnoga umożliwia Ci szybsze niż na piechotę i sprawniejsze przemieszczanie się z miejsca na miejsce. Nie musisz martwić się o odpowiednie miejsce do parkowania w centrum miasta czy miejsce, do którego przypniesz swoją e-hulajnogę, aby nikt sobie jej nie “pożyczył”. Po prostu zawsze możesz mieć ją przy sobie, szybko składając i rozkładając ją, kiedy jest potrzebna. Jeśli lubisz “śmigać” po zakupy – wybierz e-hulajnogę z koszyczkiem. Jeśli zależy Ci na efekcie “butów na kółkach”, wybierz szybką i zwinną, lekką hulajnogę. Nie chce Ci się pamiętać, czy naładowałeś swój środek lokomocji? Wybierz hulajnogę, która będzie łączyć się z aplikacją w Twoim smartfonie. Nie lubisz marnować prądu i martwisz się o żywotność akumulatora swojej e-hulajnogi? Większość modeli ze średniej półki posiada automatyczne wyłączanie ładowania po napełnieniu baterii.

3. Szanuj przestrzeń w swoim domu (i nie tylko)

Nawet w największym domu przestrzeń jest ważna. Dlatego zmyślne (znowu smart!) systemy przechowywania producentów meblowych cieszą się tak wielką popularnością. W przypadku elektromobilnych gadżetów nie musisz się martwić, czy znajdzie się dla nich miejsce. W przeciwieństwie do rowerów, które wymagają aranżacji małego mieszkania pod podwieszenie roweru na hakach, wynajęcia komórki lokatorskiej lub zajęcia niemal całego balkonu, e-hulajnogi mieszczą się w szafie. I to takiej niewielkiej, jaką posiadasz w przedpokoju. Małe modele są niewiele większe od dużego parasola!

Tego typu sprzęt bez problemu wsuniesz pod łóżko, pod biurko, ławkę w szkole czy stolik w restauracji. Co więcej, istnieją takie modele i takie rodzaje e-mobilnych pojazdów, które mieszczą się do plecaka. Przy tym są na tyle lekkie, że prawie ich nie poczujesz.

4. Grosik do grosza

Ile kosztuje Cię Twoja miesięczna komunikacja? Aby to policzyć, pewnie musisz dodać koszt biletów autobusowych i/lub pociągowych, bilety za parkowanie, rachunki za benzynę (jeśli posiadasz auto), może koszt przejazdu taksówkami. Dodatkowo jeszcze dochodzą koszty amortyzacji używanych przez Ciebie środków lokomocji, jeśli należą do Ciebie. Tymczasem w przypadku emobilnych gadżetów koszt przejazdu 100 km to parę złotych. Koszty eksploatacji są niemal zerowe – tego typu sprzęty nie wymagają regularnego serwisowania.

5. Miej ubaw

Przyznaj, że ten punkt jest nie do przecenienia. Zapewne jeżdżenie rowerem też może dawać dużo zabawy, ale jednak pędząca hulajnoga to jest coś całkiem innego. Dodatkowo e-hulajnogi niekoniecznie muszą być użytkowane jedynie w miejskiej scenerii. Możesz spróbować swoich sił w sportowej jeździe, wyścigach ze znajomymi i wypróbowywaniu różnych gadżetów. Przykładowo e-rolki czy wszystkie pojazdy pozbawione kierownicy to doskonała zabawa i ćwiczenie równowagi, którego – nawet, jeśli nie zamierzasz jeszcze dokonywać zakupu – warto, byś spróbował przynajmniej raz. Nie martw się – to naprawdę proste.

Wady e-mobilności – wszystko ma swoje czarne strony?

Nie ma rozwiązań idealnych. Przeciwnicy elektromobilności uważają, że korzyści płynące z użytkowania pojazdów elektrycznych, zarówno tych dużych jak i mniejszych (od autobusów do e-hulajnóg), niwelowane są przez koszty utylizacji baterii i akumulatorów. Z zastępowaniem tradycyjnych pojazdów elektrycznymi wiąże się także konieczność budowy odpowiedniej infrastruktury i wprowadzania różnych programów z dotacjami, które pochłaniają olbrzymie środki.

W przypadku kwestii związanych z produkcją i utylizacją baterii, zdania wśród specjalistów są podzielone. Bez wątpienia większość akumulatorów i baterii może być przynajmniej w części poddawana recyclingowi, natomiast silniki spalinowe zatruwają środowisko przez długie lata, a następnie także wymagają odpowiedniej utylizacji. Nie mówiąc już o oleju silnikowym, który powinien być wymieniany regularnie i także utylizowany w odpowiedni sposób, do czego wciąż wielu właścicieli aut (i kosiarek ogrodowych) się nie stosuje. Koszt wydobycia ropy naftowej, a także następstwa katastrof związanych z jej transportem i przetwórstwem powinny być również wliczane w koszt użytkowania pojazdów na benzynę czy ropę. Jeśli chodzi o koszta budowy infrastruktury faktycznie są znaczne, szczególnie, jeśli mówimy o pojazdach elektrycznych “wielkogabarytowych”. Jest to jednak inwestycja w przyszłość – podobnie jak niegdyś budowa sieci dróg, lotnisk i stacji benzynowych.

Prawdą jednak jest, że okres przejściowy jest przeważnie najcięższy. Doświadczają tego mieszkańcy europejskich miast, takich jak Amsterdam, Barcelona czy Frankfurt, w których e-mobilne gadżety niemal z dnia na dzień stały się bardzo popularne. To wymaga interwencji ze strony władz miast, aby wprowadzić odpowiednie przepisy dotyczące ruchu drogowego. W Polsce osoby używające e-hulajnóg mogą przemieszczać się jedynie po chodnikach – w świetle prawa nie mają prawa do jazdy ulicami, ani ścieżkami rowerowymi. To, w zestawieniu z prędkością, jaką mogą rozwijać, może stwarzać zagrożenie dla pieszych. Trudno jednak uznać to za wadę strukturalną samych e-gadżetów. Jest to raczej wyzwanie wymagające uregulowania, a nie skreślenia takiej formy komunikacji.